Ku własnemu zdumieniu znalazłam się w tej sytuacji ponownie trzy lata temu. Spacerowaliśmy ulicą Freta, a potem z Nowomiejskiej chcieliśmy przez barbakan dotrzeć do Rynku. I nagle deja vu. Pierwsi zareagowali rodzice. To przecież on ... i jak sam o sobie mówi, jedyny sylwetkarz na wschód od Salzburga sportretował...
lecz może wcześniej popatrzcie na to...
Ich pewnie nie spotkacie w warszawskim barbakanie, ale zapewniam Was, oni też posługują się nożyczkami. Noriko Ambe, Adriane Colburn, Julien Lang, Simone Lourenco, Devin Troy Strother
A poniżej deja vu sprzed dwóch lat: Janusz Markiewicz portretujący Mercię i efekt jego pracy.
Ale super!
OdpowiedzUsuńJak będę w Krakowie, to go poszukam :)
ale piękna pamiątka !
OdpowiedzUsuńbiały kanion z papieru odbiera mowę, cudo
mi też :)
UsuńŚwietne, lepszy niż tradycyjne, rysowane węgielkiem portrety
OdpowiedzUsuńczego to ludzie nie potrafią zrobić! jestem pełna podziwu, a pamiątka - piękna!
OdpowiedzUsuńcudo!!!!
OdpowiedzUsuńCudowne<3
OdpowiedzUsuńhttp://annaantje.blogspot.com/
Bardzo ciekawe ;D
OdpowiedzUsuńluuubię
OdpowiedzUsuńZachwycające są te prace, szczególnie 2 pierwsze.
OdpowiedzUsuńTwoja historia z Panem Markiewiczem mnie zauroczyła :)
cieszę się :)
UsuńAle suuuuper po tylu latach .... Piękna historia!!! Buziaki Izulku
OdpowiedzUsuńMagia !!! :)
OdpowiedzUsuńNiesamowita historia! A te cuda z papieru... mistrzostwo!:)
OdpowiedzUsuńjestem pelna zachwytu gapiłam sie dobre kilka minut na te rzeczy :) i takze posiadam taka wycinankę z tegoz samego miejsca :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńamazing! i always have respect for people who create such things since i personally don't have much patience with crafts.
OdpowiedzUsuńhttp://halfwhiteboy.blogspot.com/
Śliczne :]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
love this post and also your blog! It's so nice!!! I follow you!
OdpowiedzUsuńPass to my blog and if it likes you follow me too, I will be so glad :D
kisses
http://francescagiusti.blogspot.com/
oh tak!!! tez mam wyciety 'profil', tylko ze wykonala go dla mnie pani w chorwacji i teeez kupe czasu temu kiedy bylam mala, siedzialam w dwoch warkoczykach denerwujac sie haha :D to bylo cos :P caly czas mam ten portret gdzies schowany. w ogole ludzie potrafia z wszystkiego uczynic cuda!
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem Pana Markiewicza, aczkolwiek trzeba miec świadomośc że sztuka i artyści dzielą się na 2 zasadnicze gatunki, kreatorzy (sztuka właściwa) i sprawni odtwórczy rzemieślnicy (reszta tak zwanych artystów) :)
OdpowiedzUsuńNie za bardzo więc widzę uzasadnienie w zestawieniu Pan Markiewicz - Noriko Ambre :)
Akurat wycinanki uliczne budzą dużo emocji, bo są formą happeningu, ale już zupełnie nieinteresujące i niezrozumiałę dla mnie, jest zamawianie na ulicy rysowanych portretów, gdzie każdy portretowany wygląda dokładnie tak samo. Najlepszym przykładem pejoratywizmu sztuki ulicznej jest Mirosław Maleńczuk który zanim stał się medialnym Maciejem przez 10lat zarabiał na życie pitoląc i wyjąc na ulicach Krakowa koszmarne bluesy :)
Szczytem oczywiście ulicznej sztuki jest brama floriańska obwieszona kiczowatymi acz pięknymi gniotami, rozdrapywanymi przez turystów (głównie z USA i Japoni) Ale może jako mieszkaniec Krakowa, jestem po prostu uczulony alergicznie na piękno ulicznej sztuki? :)
słodkie, nie wiedziałam że maciej ma na imię mirosław, wstydził się własnego imienia?
UsuńSkrzat, myślę, że ten post jest dosyć jasno zbudowany i pokazuje moją (naszą) świadomość sztuki i faktu, że artystów można podzielić na podgrupy:)
UsuńNie widzę też nic zdrożnego w umieszczaniu Pan Markiewicz i Noriko Ambre w jednym poście.
Myślę, że taki zestaw nikomu nie uwłacza. Tym bardziej, że jasno napisałam, że Noriko na barbakanie nie spotkamy :)
Śliczne, jak on to robi?? tak po prostu wycina? :)
OdpowiedzUsuńwycina, ale chyba nie po prostu :)
Usuńooo matko, ze dopiero teraz znalazlam ten blog. swietna robota!!!!
OdpowiedzUsuńzapraszamy i do nas: http://mk-libelula.blogspot.com/
dziękujemy!
Usuńzupełnie inny klimat niż fotografia, ale jaki subtelny, a pozostałe cuda - mistrzostwo w cięciu ;)
OdpowiedzUsuńHistoria lubi się powtarzać ;) takie to nawet trochę magiczne ;)
OdpowiedzUsuńTeż to pamiętam z dzieciństwa!
OdpowiedzUsuńobserwuję :)
niesamowite!
OdpowiedzUsuńfantastyczne :)
OdpowiedzUsuńAle śliczne, muszę poszukać Pana Markiewicza jak będę w wawie i dać się wyciąć :)
OdpowiedzUsuńuważaj żebyś się nie dała NACIĄĆ :)
Usuńb. śmieszne :)
UsuńNo może wycinanki uliczne nie są wielką sztuką, ale na pewno wielką sztuką są takie zdolności manulne i sprawność warsztatowa, jestem pod wrażeniem
OdpowiedzUsuńTo niesamowite, co można wyczarować z papieru!
OdpowiedzUsuńJestem pod ogromnym wrażeniem :)
Cudo, jednym słowem ujmując :)
OdpowiedzUsuńa ten kolorowy dzięcioł z przedszkolnej gablotki to co? też wielka sztuka? :)
OdpowiedzUsuńpozostawiamy to do indywidualnej oceny
UsuńJakie to ludzie cudowności potrafią wyczarować!
OdpowiedzUsuń+obserwuję :)
Superb!
OdpowiedzUsuń>> milna89.blogspot.com <<
chcę takie!!! mega stylowe! :)
OdpowiedzUsuńŚwietna pamiątka :)
OdpowiedzUsuńPrzepiekna historia - mam nadzieje, ze obie wycinanki sa gdzies u Ciebie pieknie wyeksponowane jedna obok drugiej! Nie spotkalam sie jeszcze z taka forma ulicznego portretowania. To dopiero musi byc sztuka, zeby zgrabnie i tak dokladnie wyciac male detale!!
OdpowiedzUsuńrozczaruję Cię, nie wiszą obok siebie. Leżą schowane w teczce w szufladzie :)
UsuńNie wiem jak bym zniosła na ścianie kolory, które Mercia wybrała jako tło swojego portretu :)
fanciful and very clever <3
OdpowiedzUsuńZawsze zazdrościłam takim artystom, ja niestety jestem plastycznym antytalenciem :-P Z sylwetkarzem jeszcze się nie spotkałam, a szkoda, bo miło mieć taką pamiątkę ;-)
OdpowiedzUsuń